Lilypie First Birthday tickers

niedziela, 26 czerwca 2011

zaszły zmiany


Przy okazji przełomowych momentów w moim życiu, zdarzało mi się zerkać w lusterko w poszukiwaniu zmian. Kiedy dostałam pierwszy okres, szukałam w dziewczęcej twarzy oznak dorosłości, kiedy skończyłam 25 lat chciałam uzyskać odpowiedź, czy to już czas na zmarszczki, w ciąży natomiast wypatrywałam tej dodatkowej urody, co to ją niby chłopcy dają Mamom. 

Dziś częściej niż w lustro, wpatruję się w mojego Synka.  Był przełomowy moment, zatem szukam zmian. 

No i tak patrzę na Niego teraz, w zasadzie widzę to samo, co zawsze. Wielkie roześmiane oczka, idealnie okrąglutki nosek, rumiane policzki i burzę rudych kędziorków. Jest śliczny.
Podobnie jak te moje zmiany, tak i jego są zupełnie niewidoczne. Jest miedzy nimi jednak pewna drobna różnica – ja w moim odbiciu w lustrze nie dopatrzyłam się zmian… bo ich nie było,  tego zaś co zmieniło się w moim Synku nie można dostrzec wpatrując się w Jego słodką buzię.

Od dawna zbieram się do tego wpsiu. Może już czas
.
O ile mój poród dwa posty wcześniej opisałam dość radośnie, to tak naprawdę było to trudne, a  od pewnego momentu, także niebezpieczne przeżycie. Podczas pobierania próbki krwi , aby sprawdzić czy jest odpowienio dotleniony, wcale nie było mi do śmiechu. Szczęsliwie lekarze sprowadzili naszego Chłopczyka bezpiecznie na świat. Nastał czas radości i gapienia się w małe zawiniątko, leżące w kojcu obok mojego szpitalnego łóżka. Wiedziałam, że po 23 lutego 2011 roku, już nigdy nic nie będzie tak samo. Nie wiedziałam jednak, jak bardzo to „nic” będzie różniło się od tego co zaplanowaliśmy.
  
 CDN