Lilypie First Birthday tickers

sobota, 12 lutego 2011

Mama Kangurzyca

W tym całym przedporodowym szale przygotowań jest coś zwierzęcego a dokładniej kangurzego. Dla ścisłości – torba. Podobnie jak u Mamy Kangurzycy ten element jest absolutnie i nieodzownie związany z porodem. Stety albo i nie, nie ma to nic wspólnego z urodzeniem istotki wielkości orzeszka ziemnego i spakowaniem jej do, wygodnej podręcznej walizeczki celem dorośnięcia i (się) rozwinięcia jak ma to miejsce w przypadku torbaczy. Bynajmniej. To by było za proste, powszechnie uważa się przecież, że kobieta stworzona jest by rodzić (biedna kangurzyca, nigdy nie dozna zaszczytu wydalenia czopa śluzowego czy rozerwania krocza). Rzecz w tym,że ta nasza ludzka torba i całe to jej pakowanie, to chyba jest jakiś ludowy obrządek, którego genezy jeszcze znam – wikipedia w każdym razie takowej nie podaje.

Ja myślę, że z uwagi na fakt, że każda, ale to KAŻDA Matka zapytuje czy mam już spakowaną torbę, to z tymi torbami szpitalnymi, chyba jest ogólnie jakiś podstęp, tylko nikt mi nie jeszcze, z niewyjaśnionych przyczyn, nie mówi jaki. Może np. za najładniejszą albo najrozsądniej spakowaną są później losowane jakieś nagrody :) np. bezbolesny poród czy takie tam inne drobiazgi. Ja zwolenniczka radosnych przygód, czyli w tym wypadku „pakujemy się w popłochu przy skurczach co 7 minut”, chodzę w koło tego co powinno być w środku torby, ale jakoś nie składam wszystkiego w jedną całość :) a więc odpowiedź brzmi – nie! torba pusta, ale zrobiłam już krok do przodu  zapakowałam kosmetyczkę :) starałam się nie włożyć maseczki nawilżającej, udało się, ale nie było to proste :) mam za to krem na dzień, krem na noc i peeling gruszkowy :D tak…wiem, ale na tym etapie mam jeszcze błogie poczucie, że będą miała czas i siłę żeby zafundować sobie małe szpitalne SPA i się porządnie odświeżyć, a nie w popłochu wziąć 3 minutowy prysznic i czym prędzej wracać do Bejbsika i łóżka :)I nie, nie chcę być wyprowadzana z błędu (to wszystko jest elementem daleko posuniętej i przemyślanej taktyki, która zmierza do jednego – DAM RADĘ)

Update!
Drogie Matki Przyjaciółki! możecie spać spokojnie! Torba spakowana! Nawet dwa razy, ponieważ do tej pierwotnie wybranej mojej ulubionej,weekendowo – snowboardowej,  czekoladowej w kwiaty hibiskusa (no co jak lans to lans nawet na porodówce), do której w komplecie miałam przygotowaną mniejszą na ubranka i akcesoria Jaśniepana, się nie zmieściłam (i wcale nie mam tam  tzw. niewiadomoczego, ręczniki zajmują dużo miejsca, ot co ;) ). Z niezadowoleniem przepakowałam się zatem do dużo pojemniejszej… walizki na kółkach! Ha właśnie zdałam sobie sprawę, że ta pasuje do fotelika samochodowego :D nie jest zatem tak źle.
Swoją drogą zabawne, tak się pakować, nawet nie wiedząc, kiedy człowiek z tego zapakowania skorzysta. No nic to, niezmiennie walizka kojarzy mi się z wakacjami, wakacje z relaksem, relaks jest odwrotnie proporcjonalny do bólu. I tej wersji się trzymajmy. Poród to takie swoiste survivalowe wakacje. Jedni lubią sobie popływać z rekinami albo poskakać na spadochronie, aja będę lubiła urodzić :) i zdecydowanie na tym etapie te dwie pierwsze czynności wydają się dużo straszniejsze.

Dam radę, dam radę, dam radę! Dam radę, dam radę, dam radę! Dam radę, dam radę, dam radę! Dam radę, dam radę, dam radę! Dam radę, dam radę, dam radę! Dam radę, dam radę, dam radę! Dam radę, dam radę, dam radę! Dam radę, dam radę, dam radę! Dam radę, dam radę, dam radę!

p.s. 2 dni do terminu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz